z planety na planetę, z Jowisza na Merkurego, a potem z gwiazdy na gwiazdę, z Polarnej na Syryusza?
Trudno odpowiedzieć na te pytania. Znając wszakże pomysłowość rasy anglo-saksońskiej, nikt się nie zdziwi, iż Amerykanie chcieli zużytkować próbę Barbicana.
W jakiś czas po powrocie podróżników, publiczność nader przychylnie przyjęła ogłoszenia Spółki udziałowej z kapitałem 100 milionów dolarów, podzielonych na sto tysięcy akcyi, po 1.000 dolarów każda, pod nazwą: »Towarzystwo narodowe komunikacyi międzyplanetarnych«. Prezesem został Birbacane, wice-prezesem Nicholl, sekretarzem zarządu J. T. Maston, a naczelnikiem ruchu Ardan.
A ponieważ Amerykanie lubią przewidywać w interesach wszystko, więc na wypadek niepowodzenia zamianowano jednocześnie na sędziego komisarza pana Harry Troloppe, a na syndyka Franciszka Dayton.