Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

Była to prosta i łatwa czynność. Śrubki, podtrzymujące sztaby na blasze, osłaniającej zewnątrz okienko z prawej strony, ustąpiły pod naciskiem klucza; sztaby te zostały wysunięte na zewnątrz, a otwory pozostałe po śrubkach, zakryła blacha wyłożona kauczukiem. Blacha zewnętrzna opadła na swych zawiasach, i ukazało się szkło soczewkowe w okienku osadzone. Drugie takież same okienko znajdowało się w przeciwległej stronie pocisku, trzecie w górnej, a nakoniec czwarte w dolnej jego części. Można więc było obserwować firmament w czterech przeciwnych sobie kierunkach, lub ziemię i księżyc, przez górny, lub dolny otwór kuli.
Wszyscy trzej rzucili się natychmiast do okienek. Nie widać było żadnego promienia jasnego. Ciemność zupełna otaczała pocisk, pomimo to jednak Barbicane zawołał:
— Nie, moi przyjaciela, nie spadliśmy na ziemię, nie znajdujemy się również w głębiach zatoki Meksykańskiej! Tak! Lecimy w górę, coraz wyżej!
Czy widzicie te gwiazdy błyszczące i tę nieprzeniknioną ciemność, oddzielającą nas od ziemi?
— Hurra! hurra! — jednogłośnie wykrzyknęli Ardan i Nicholl.
W istocie, ta oślepiająca ciemność dowo-