wiśnia. Ziemia to ziarnko dużego grochu, Venus to groszek, Mars to duża główka od szpilki, Merkury to ziarnko piasku i t. d. Wówczas wiem przynajmniej, czego się trzymać.
Po tak energicznem wystąpieniu Michała Ardana przeciw uczonym i trylionom, jakimi oni szafują tak hojnie, zabrano się do pochowania Satelity.
Chodziło tu poprostu o wyrzucenie go w przestrzeń, tak samo jak pozbywają się na morzu trupów marynarze.
Ale, jak to już zalecał Barbicane, wypadało działać szybko i przezornie, aby jak najmniej utracić powietrza wewnątrz pocisku zawartego. Szrubki od prawego okienka, którego otwór wynosił około 30 centimetrów, starannie zostały odkręcone, a tymczasem Ardan mocno strapiony gotował się do wyrzucenia swego ulubieńca. Szyba raptownie odchyliła się na zawiasach, i Satelita wyleciał na zewnątrz. Odrobina zaledwie powietrza ulotniła się przez ten czas, a cała operacyja tak się dobrze powiodła, że Barbicane później bez obawy powtarzał ją dla uwolnienia się od niektórych odpadków, zapełniających niepotrzebnie wnętrze pocisku.