Ojciec młodego Fergussona, waleczny kapitan marynarki angielskiej, zaprawiał swego syna od lat dziecinnych do wszelkich niebezpieczeństw i przygód swego zawodu. Dzielny chłopiec który jak się zdaje, nigdy nie znał bojaźni, wcześnie okazał żywy umysł, rozum badawczy i widoczną skłonność do prac naukowych; prócz tego niepospolitą miał zręczność w wydobywaniu się z niebezpieczeństw; żadna też przeszkoda nie zakłopotała go nigdy.
Wkrótce wyobraźnia jego zapaliła się przy czytaniu opisów śmiałych przedsięwzięć i wycieczek morskich; namiętnie śledził wszystkie odkrycia dokonane w pierwszej części XIX-go wieku i marzył o chwale Mungo-Park’a, Bruca’a, Caillié’go, Levaillant’a, a nawet trochę o sławie Selkirk’a i Robinsona Kruzoe, która zdawała mu się nie mniejszą. Ileż godzin z nim przepędził na jego wyspie Juan Fernandez! Pochwalał często pomysły opuszczonego majtka; niekiedy krytykował jego plany i projekta; toby inaczej zrobił, to niewątpliwie lepiej! ale rzecz pewna, iż nigdy nie opuściłby tej wyspy, gdzie mógł być szczęśliwy jak król bez poddanych; nie opuściłby, choćby go mianowano pierwszym lordem admiralicji!
Możecie sobie wyobrazić, jak rozwinęły się te dążności podczas awanturniczej młodości, rzuconej na cztery końce świata. Ojciec, człowiek ukształcony, nie zaniedbał wzmocnić ten żywy umysł gruntowne-
Strona:Juliusz Verne - Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką.djvu/13
Ta strona została przepisana.