Strona:Juliusz Verne - Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką.djvu/41

Ta strona została przepisana.

— Oparłem.
— A teraz szukaj przy brzegach wyspy Zanzibar, pod szóstym stopniem szerokości południowej.
— Mam ją.
— A teraz idź tym równoleżnikiem i przybądź do Kaze.
— Przybyłem.
— Suń się w górę po 33-im stopniu długości aż do ujścia jeziora Ukerene, do miejsca gdzie się zatrzymał porucznik Speke.
— Jestem! trochę dalej, byłbym wpadł w jezioro!
— Otóż czy wiesz co godzi się przypuszczać z objaśnień danych przez mieszkańców nadbrzeżnych?
— Ani się domyślam.
— Że to jezioro, którego dolna granica jest pod 2-gim stopniem 30 szerokości, musi się ciągnąć również półtrzecia stopnia powyżej równika.
— Doprawdy!
— Otóż z północnego końca tryska strumień wody, który musi się łączyć z Nilem, jeśli nie jest samym Nilem.
— A to ciekawe!
— Oprzyj drugi koniec cyrkla na tym końcu jeziora Ukerene.
— Oparłem, przyjacielu Fergusson.
— Ile liczysz stopni między dwoma końcami?
— Dwa zaledwie.
— A wiesz ile to czyni, Dicku?