Strona:Juliusz Verne - Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką.djvu/42

Ta strona została przepisana.

— Wcale nie wiem.
— To czyni ledwie sto dwadzieścia mil jeograficznych (przeszło 35 mil pols.), to jest nic.
— Prawie nic, Samuelu.
— A czy wiesz co się dzieje w tej chwili?
— Nie wiem, jak mi Bóg miły!
— Słuchaj więc. Towarzystwo jeograficzne uznało za rzecz niezmiernej wagi poznać jezioro, które poznał Speke. Pod jego opieką porucznik, dziś kapitan Speke, wraz z kapitanem Grantem z armii indyjskiej, na czele licznej i dobrze opatrzonej wyprawy wyruszyli ku jezioru, po którego zwiedzeniu mają wrócić do Gondokoro; dostali zapomogi przeszło pięć tysięcy funtów szt., a gubernator Przylądka oddał do ich rozporządzenia żołnierzy hottentockich. Wyjechali z Zanzibar w końcu października 1860 r. Tymczasem Anglik John Petherick, konsul królowej w Kartum, dostał z ministerjum spraw zagranicznych około siedemset funt. szterl., za które kupi dostateczną ilość żywności i zawiezie ją na parowcu do Gondokoro; tu czekać ma na karawanę kapitana Speke i zaopatrzyć ją w żywność.
— Dobry pomysł, — rzekł Kennedy.
— Widzisz więc że czas nagli, jeśli chcemy brać udział w tych poszukiwaniach. Nie dość na tem; kiedy ci tak pewnym krokiem zdążają w celu odkrycia źródeł Nilu, inni podróżni śmiało idą w sam środek Afryki.