Strona:Juliusz Verne - Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką.djvu/79

Ta strona została przepisana.

— Ale co począć? Wylądowawszy na brzegach Afryki, napotkamy też same trudności! Co czynić?
— Nic w świecie prostszego, — odpowiedział konsul. Widzisz pan te wyspy z tamtej strony portu? wysadźcie balon na jednej z nich, otoczcie się szpalerem majtków, a unikniecie niebezpieczeństwa.
— Wybornie, — rzekł doktór — i możemy wygodnie dokończyć przygotowań.
Kapitan usłuchał rady. Okręt Resolute zbliżył się do wyspy Kumbeni. Dnia 16-go kwietnia rano złożono balon w bezpiecznem miejscu na lądzie, w gęstym lesie na stromym gruncie.
Wbito dwa pale ośmdziesiąt stóp wysokie, w pewnej od siebie odległości, i z pomocą bloku podniesiono balon na sznurze; był on wówczas zupełnie próżny. Balon wewnętrzny uczepiony był u szczytu zewnętrznego tak, iż mógł być współcześnie podniesiony.
U spodu każdego balonu osadzono rury do wprowadzenia wodorodu.
Dzień następny, 17-ty kwietnia, upłynął na urządzaniu aparatu do wydobywania gazu; składał się on z trzydziestu beczek, w których rozkładano wodę za pomocą żelaztwa i kwasu siarczanego, złączonych z sobą w znacznej ilości wody. Wodoród przechodził do obszernej beczki środkowej, oczyściwszy się w przelocie, a ztąd przechodził znów do każdego statku po-