broni przywiązywał wagę, a prócz tego zabrał jeszcze niemały zapas bawełny strzelniczej nieprzemakalnej, którą posiada znacznie większą siłę rozprężliwości, aniżeli proch zwyczajny.
Z narzędzi i różnych przyborów mieliśmy: dwie lance, dwie łopaty, drabinę jedwabną, trzy mocno okute kije, siekierę, młotek, gwoździe i haki żelazne i długi sznur z węzłami. Wszystko to stanowiło sporą pakę, gdyż drabina sama miała trzysta stóp długości.
Oddzielną pakę stanowiły zapasy żywności, które w mięsiwie prasowanem, biszkoptach i sucharach wystarczyć mogły na blizko sześć miesięcy czasu; z napojów mieliśmy trochę wódki jałowcowej, lecz wody brak zupełny. Stryj cieszył się że mamy flaszki i manierki, licząc na źródła w których będziemy mogli czerpać wodę, a wszelkie uwagi moje o możliwej nieobecności źródeł pod ziemią, lub o ich temperaturze, pozostały bez skutku.
Dla dokładności w wyliczeniu naszych przyborów podróżnych, dodać jeszcze muszę, że mieliśmy i apteczkę przenośną i znaczny zapas środków pomocniczo-chirurgicznych na wszelki wypadek, jak: bandaże: szarpie, kompresy, nożyczki, lancety; a we flaszeczkach dextrinę, alkohol do ran, octan ołowiu w płynie, eter, ocet, amonijak, i t. d., i t. d., wreszcie materyjały potrzebne do przyrządów Ruhmkorffa.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/106
Ta strona została przepisana.