do ziemi podobny, wychylający się nad powierzchnię wód — i rzekł:
— To Grenlandya!
— Grenlandya? — zawołałem.
— Tak, Grenlandya! Jesteśmy od niej o trzydzieści pięć mil oddaleni; w porze tajenia lodów, bryły oderwane na północy, przynoszą do Islandyi niedźwiedzie na swych grzbietach; ale mniejsza o to. Znajdujemy się w tej chwili na wierzchołku góry Sneffels; Hans powie nam, który z dwóch, południowy czy północny nosi nazwę nas obchodzącą.
Przewodnik zapytany gdzie jesteśmy, odpowiedział:
— „Scartaris.”
Stryj spojrzał na mnie tryumfująco, i po chwil
zawołał:
— A więc, dalej do krateru!
Krater Sneffelsu miał kształt ostrokręgu przewróconego, którego otwór mógł mieć pół mili średnicy. Głębokość jego oceniałem na dwa tysiące stóp w przybliżeniu. Proszę sobie wyobrazić taką retortę, napełnioną hukiem podziemnym i płomieniami.
Spód tego lejka nie powinien był mieć więcej nad pięćset stóp okręgu, a tym sposobem po bokach lekko spadzistych łatwo się było dostać do jego wnętrza. Mimowolnie porównywałem ten krater do moździerza o szerokiej paszczy, i przyznam się, że to porównanie przeraziło mnie okropnie.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/145
Ta strona została przepisana.