i dla tego też proponuję, aby tej zbawczej wodzie nadać jego nazwisko.
— Wybornie! — zawołałem.
Za wspólną, tedy zgodą przyjęliśmy dla nowego źródła nazwę Hans-bach.
Przewodnik nasz dość był z tego zadowolonym.
Napiwszy się nieco wody, ze zwykłą sobie spokojnością usiadł na ziemi w dalekim kąciku, czekając na nowe rozkazy.
— Teraz — rzekłem — trzeba pomyśleć o tem, abyśmy tej wody nie stracili.
— Sądzę — rzekł stryj — że już teraz wszędzie takie źródła napotykać będziemy, a przynajmniej to, które mamy przed sobą, zapewne nie tak się prędko wyczerpie.
— Przy tem wszystkiem nie zaszkodzi być ostrożnym; napełnijmy flaszki nasze i manierki na zapas; a potem zatknijmy otwór.
Usłuchano mej rady. Hans nazbierał skorup, kamieni i odpadków skały, chcąc tem założyć dziurę przez siebie wyżłobioną. Ale rzecz to nie była tak łatwa do zrobienia — parcie wody nazbyt było gwałtowne; na próżnośmy tylko ręce sobie parzyli, wszelkie usiłowania bezskutecznemi pozostać musiały.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/199
Ta strona została przepisana.