Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/216

Ta strona została przepisana.
XXVI.

Trzeba przyznać, że dotąd wszystko szło jak najlepiej i grzechem byłoby na los narzekać. Jeśli tak będzie dalej, możemy być prawie pewni dojścia do zamierzonego celu. A wtedy; cóż za sława! co za rozgłos naszych imion, któreby do wiekopomnej dojść musiały pamięci! Prawda że marzyłem zupełnie á la Lidenbrock
Mówię to seryo. Byłożby to skutkiem dziwnego towarzystwa, w jakiem się znajdowałem? Najprawdopodobniej.
W ciągu następnych dni naszej podróży napotkaliśmy znacznych rozmiarów pochyłości, przez co o wiele posunęliśmy się w głąb, tak że w niektóre dnie, posuwaliśmy naszą drogę o półtorej do dwóch mil ku środkowi ziemi. W takich razach niebezpieczeństwo groziło nam nie małe, a zręczność