Około południa ogromne wodorosty (algae) zaczęły się ukazywać na powierzchni oceanu. Znałem siłę wegetacyjną tych roślin, które w głębokości dwunastu tysięcy stóp na dnie morza wyrastają pod ciśnieniem blisko czterechset atmosfer, i formują niekiedy znacznej wielkości ławice, tamujące bieg okrętów; lecz pewny jestem, że tak olbrzymich wodorostów jakie widziałem na morzu Lidenbrock, w żadnem innem miejscu napotkać nie było można.
Nasz statek płynął po paprociach, trzy do czterech tysięcy stóp długich, które wijąc się jak węże, ginęły gdzieś niedostrzeżone; bawiło mnie ściganie wzrokiem tych wstęg nieskończonych, których niezwykłe rozmiary w ciągłem utrzymywały mnie zdziwieniu. Jakaż siła przyrodzona mogła wydać takie rośliny i jakiż musiał być widok ziemi w pierwszych wiekach jej formacyi, gdy pod działaniem ciepła i wilgoci, na powierzchni jej samo się tylko rozwijało królestwo roślinne!
Wieczór nadszedł i tak samo jak to uważałem w dniu poprzedzającym, światło bynajmniej się nie zmniejszyło; było to zatem zjawisko stałe.
Po kolacyi położyłem się przy maszcie i zasnąłem wśród dziwnie rozbujanych marzeń. Hans przy sterze stał nieporuszony, tratwa nasza silnie wiatrem popychana, szybko posuwała się naprzód.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/263
Ta strona została skorygowana.
— 253 —