o tem na pierwszy zaraz rzut oka przekonać. I rzeczywiście, pierwsza zaraz głoska jest to podwójne M, jakiego napróżno szukać w książce Turlesona, bo ono dopiero w XIV-ym wieku do alfabetu islandzkiego zostało dodane. Tak przeto, pomiędzy książką i rękopismem jest co najmniej dwieście lat różnicy.
Ostatnie twierdzenie uczonego professora bardzo mi się wydało logicznem.
— To mnie prowadzi do wniosku — mówił dalej p. Lidenbrock — że dokument pisany jest ręką któregoś z późniejszych posiadaczy księgi Turlesona. Ależ djabeł wie, kto był tym posiadaczem? Czy nie położył gdzie swego nazwiska.
Stryj podniósł okulary, wziął mocną lupę, i zaczął starannie przeglądać pierwsze karty księgi. Na odwrotnej stronie karty tytułowej, znalazł coś nakształt plamy atramentem zrobionej, w której jednakże przy bliższem rozpatrzeniu się, można było dostrzedz kilka liter nawpół zatartych. Stryj z całą zaciekłością uczonego uwziął się na wycyfrowanie napisu, i przy pomocy swej wybornej lupy doszedł liter następujących, które od razu, bez trudności przeczytał:
Arue Saknussem! — zawołał tonem tryumfującym — ależ to nazwisko i do tego nazwisko is-