landzkie; nazwisko mędrca i stawnego alchemika XVI-go wieku.
Patrzyłem na mego stryja z pewnym rodzajem niemego uwielbienia.
— Ci alchemicy — mówił dalej — Avicenne, Bacon, Lulle, Paracelse, byli prawdziwymi i jedynymi mędrcami swego czasu; poczynili oni ważne i zadziwiające nas odkrycia. Czemużby i Saknussemm w tym niezrozumiałym kryptogramie nie miał ukryć wiadomości o ważnem jakiem odkryciu? To być bardzo może, a nawet tak jest zapewne.
Imaginacya professora zapalała się na tę hypotezę.
— Zapewne — ośmieliłem się powiedzieć — ale jakiżby interes mógł mieć ten mędrzec w ukrywaniu pożytecznego odkrycia?
— Jaki interes? Jaki interes? Alboż ja wiem.
Wszak Gibileusz zrobił toż samo z Saturnem. Zresztą zobaczymy — dojdę tajemnicy tego dokumentu; nie przyjmę pokarmu, snu nie zażyję, dopóki nie zbadam całej prawdy!
— Oh! — pomyślałem.
— I ty ze mną Axelu, dodał.
— O do licha! — szepnąłem — nie źle się przynajmniej stało, żem dziś zjadł obiad za dwóch.
— A najprzód — rzekł stryj — musimy znaleźć klucz do tych liter, to nie musi być trudno.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/28
Ta strona została przepisana.