Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/30

Ta strona została skorygowana.
— 20 —

— No — pomyślałem sobie — będziesz bardzo mądry i bardzo zręczny mój stryju, jeśli ją odgmatwać potrafisz.
— Zbadajmy tylko dobrze — mówił biorąc znowu do ręki papier na którym pisałem. — Te sto trzydzieści dwie liter przedstawiają się tu rozrzucone w największym nieporządku. W niektórych wyrazach same tylko napotykamy spółgłoski, jak naprzykład pierwszy zaraz: „mrnlls”, inne znowu przeciwnie obfitują w samogłoski, jak naprzykład piąty: „uneeief” lub przedostatni „oseibo.” Zdaje mi się, że zdanie tu zawarte, musiało najprzód być napisane zwykłym sposobem, a następnie odwrócone według zasady, lub klucza, którego dojść potrzeba koniecznie. Tak, kto znajdzie klucz do tych liter, ten potrafi przeczytać je płynnie. Lecz gdzież jest ten klucz? Axelu, czy nie znalazłeś go przypadkiem?
Na to niespodziane zapytanie nic odpowiedzieć nie umiałem. Wzrok mój w tej chwili niechcący spoczął na portrecie ślicznej Graüben, zawieszonym na ścianie. Wychowanica mojego stryja przebywała podówczas w Altonie, u jednej ze swych kuzynek, a nieobecność jej, wyznać muszę, smuciła mię trochę, bo trzeba wam wiedzieć, że nadobna Graüben i synowiec uczonego professora, kochali się z całym spokojem i prawdziwie niemiecką cierpliwością. Zaręczyliśmy się potajemnie, bez