— Ha! — rzekł profesor wesoło — kiedy nie mamy broni, to nie będziemy mieli żadnego obowiązku polowania.
— Mniejsze o polowanie, ale narzędzia?
— Oto jest manometr, najpotrzebniejszy ze wszystkich i za który oddałbym inne. Mając go w ręku, mogę obliczyć głębokość, a przeto i wiedzieć, kiedy dojdziemy do środka ziemi. Bez tego szacownego narzędzia, moglibyśmy się zapędzić po za środek szukany i wyjść aż gdzieś przez antypody.
Wesołość ta, dziką mi się wydała.
— A busola? — spytałem.
— Jest, patrz tam na tej skale, nic nie uszkodzona, równie jak chronometr i termometr. Ah! ten nasz przewodnik! to człowiek prawdziwie nieoceniony.
Rzeczywiście, przyznać to trzeba było. Z narzędzi nic prawie nie brakło; a co do innych bagaży spostrzegłem na piasku tu i owdzie porozkładane sznury, drabiny, oskardy, łopaty i t. d.
— A żywność nasza? — spytałem.
— Ale, ale, zobaczmy co tam słychać z żywnością.
Skrzynki z zapasami spiżarnianemi stały w zupełnym porządku i nic z nich nie brakowało, tak że w sucharach, mięsie solonem i rybach zasu-
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/303
Ta strona została przepisana.