Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/307

Ta strona została uwierzytelniona.
— 297 —

Dał mi znak, abym spojrzał na bussolę. Krzyknąłem pomimowolnie. Igiełka wskazywała północ, tam gdzie mniemaliśmy że jest południe. Zwróconą była ku płasczyźnie, a nie ku morzu!
Poruszyłem narzędzie, obejrzałem je dokładnie — było w stanie zupełnie dobrym. Jakkolwiek usiłowałem nastawić igiełkę w inną stronę, zawsze ona uporczywie wracała do pierwotnego, a tak niespodziewanego dla nas kierunku.
Bez najmniejszej przeto wątpliwości, podczas burzy wiatr, czego my niedostrzegliśmy, zmienił nagle kierunek i poniósł tratwę na powrót ku brzegom, które stryj sądził że opuszcza na zawsze.