obłoki zawieszone nad naszemi głowami i wywiązywanie się elektryczności tworzącej burze wewnątrz ziemi.
Ta teoryja zjawisk na które patrzeliśmy, zdawała mi się wystarczającą; bo jakkolwiek wielkie są cuda natury, zawsze jednak przyczynami fizycznemi objaśnić i usprawiedliwić się dadzą.
Stąpaliśmy przeto po gruncie osadowym, uformowanym przez wody, jak wszystkie warstwy owego peryjodu, tak licznie znajdujące się na powierzchni ziemi. Profesor uważnie badał każdy pokład skał z osobna, pilnie każdy sondował otwór. Chociaż pewny byłem, że stąpam po gruncie dziewiczym, spostrzegałem wszakże dość często skały, których kształt przypominał mi port Graüben; nieraz podobieństwo to do złudzenia dochodziło, a źródełka i kaskady obficie wytryskiwały z występów skalistych. Zdało mi się że widzę pokład już mi znany, naszego wiernego przyjaciela strumyk Hans-bach i grotę, w której do życia przywrócony zostałem. Dalej znowu nieco, na widok innej skały, innego strumyka, do dawnego wracałem zwątpienia i niepewności.
Profesor także nie był pewnym co ma sądzić i nie mógł się zoryjentować wśród tej jednostajnej panoramy; poznałem to z kilku jego wyrazów.
— Widać — rzekłem — że burza w inne zaniosła nas miejsce na tym samym brzegu; ale nie tracę
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/312
Ta strona została skorygowana.
— 302 —