kocham cię bardzo moja miła Graüben.
— Co? Co? — zawołał professor.
— Tak, niechcący doprawdy, sam nie wiedząc co robię, napisałem ten frazes kompromitujący.
— Ah! ty kochasz Graüben! — powiedział stryj tonem prawdziwego opiekuna.
— Tak... Nie... — bełkotałem.
— Ah! ty kochasz Graüben — powtórzył machinalnie. — A więc, poprobujmy zastosować mój pomysł do pargaminu Saknussemma.
— I powróciwszy do badań nad absorbującym całą myśl jego przedmiotem, zapomniał o moich nierozsądnych wyrazach. Mówię nierozsądnych, bo takiemi wydać się one musiały koniecznie uczonemu professorowi, któremu całkiem obce były historye sercowe. Na szczęście jednak, zbyt silne zajęcie się dokumentem zatarło wszystko.
Professer Lidenbrock z pałającym wzrokiem, drżącemi rękami pochwycił pargamin i z konwulsyjną niecierpliwością zaczął go badać na wszystkie sposoby. Nareszcie odchrząknął silnie i głosem podniesionym dyktował mi prędko litery porządkiem wyżej wskazanym, to jest najprzód pierwszą każdego wyrazu, następnie drugą i tak dalej! z tego utworzyła się gmatwanina następająca:
mmeessunka SernA, icefdo K. segnitta murtn eceriserrete, rotawsadua, ednecsasadue lacartniiilu lis-
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/33
Ta strona została przepisana.