stencyi choćby jeszcze przez kilka godzin, to będziemy słabi aż do końca....
— Który niedługo nastąpi — wtrąciłem.
— A jeśli tymczasem nadarzy się sposobność ratunku, jeśli potrzeba będzie wziąść się do pracy, gdzież znajdziemy potrzebną do tego siłę, wycieńczeni głodem?
— Ależ znowu, kochany stryju, gdy zjemy ten ostatni kawałek mięsa, cóż nam pozostanie?
— Nic, Axelu, nic, to prawda, ale czyż doznasz jakiego posiłku patrząc tylko na niego? mówisz jak człowiek bez woli i energii.
— Więc jeszcze nie widzisz całej okropności naszego położenia? — zawołałem z gniewem.
— Nie — odpowiedział z mocą profesor Lidenbrock.
— Jeszcze łudzisz się jakąś wymarzoną nadzieją zbawienia?
— Tak jest, i nie pojmuję, jak istota obdarzona wolą może dopuścić do siebie rozpacz, dopóki serce w niej bije, dopóki ostatnia kropelka krwi krąży w jej żyłach.
— Lecz nareszcie, co zamyślasz stryju?
— Zjeść do ostatniej okruszyny to co nam pozostało i tym sposobem pokrzepić nasze słabnące siły.
Niechaj to będzie ostatnia nasza uczta, ale przynajmniej zrobimy dla naszego ratunku wszystko co zrobić było można.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/336
Ta strona została przepisana.