Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/338

Ta strona została skorygowana.
— 328 —

wiedzieć. Mnie zajmowały wyłącznie wspomnienia przeszłości. Domek na König-strasse, moja Graüben, poczciwa Marta, jak widma przesuwały się przed memi oczyma, a w ponurym szumie jaki się do nas przedostawał przez całą massę nad nami ciążącą, zdawało mi się słyszeć odgłos wielkich miast Europy.
Stryj cały zajęty swem przedsięwzięciem, z pochodnią zapaloną badał troskliwie naturę gruntu, usiłując poznać go z warstw kolejnych. Rachunek ten, albo raczej to oszacowanie, mogło być zaledwie przypuszczalne; lecz uczonych ludzi jest rzeczą umieć zachować krew zimną, a ten właśnie przymiot, profesor Lidenbrock w wysokim posiadał stopniu.
Słyszałem jak mrucząc sam do siebie, pod nosem wybąkiwał różne nazwy geologiczne i pomimowolnie uszanowaniem przejmowała mnie głęboka jego nauka.
— Granit wulkaniczny — mruczał profesor — jesteśmy więc jeszcze w epoce pierwotnej; ależ idziemy w górę.... coraz wyżej.... kto wie... może!....
Kto wie!.... może!.... więc ciągle jeszcze miał nadzieję; macał on ręką po ścianie pionowej i znowu mruczał:
— Otóż gnejs! otóż łupek mikowy! wybornie! dochodzimy do epoki przechodowej, a wtedy....