— Ależ bussola, bussola! ciągle nam północ wskazywała! Jak to wytłomaczyć?
— Do licha! — zawołałem — najlepsza rzecz wcale nie tłomaczyć!
— Jakto? wstyd mój drogi, aby profesor kolegjum Johannaeum nie znalazł sposobu wytłomaczenia sobie zjawiska kosmicznego.
Z tych słów, w człowieku nawpół obdartym, z okularami na nosie i przepasanym trzosem skórzanym, poznałem dawnego profesora mineralogii.
W godzinę potem przybyliśmy do portu San-Vicenzo, gdzie Hans zażądał wypłacenia sobie umówionych trzech rixdalerów, za trzynasty tydzień wiernej swej służby. Stryj rozumie się, zapłacił, serdecznie uściskawszy tyle pożytecznego nam człowieka.
Widać że i zimnego Islandczyka rozczuliła tu scena rozrzewniająca, bo koniuszkami swych grubych palców uścisnął nam ręce i poraz pierwszy uśmiechać się począł.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/356
Ta strona została skorygowana.
— 346 —