zwłocznie do Reikjawiku, gdzie też i przybył szczęśliwie.
Bardzośmy się przywiązali do naszego dzielnego przewodnika; nieobeoność i oddalenie, nigdy go nie wyrugują pamięci tych, którym niejednokrotnie ocalił życie i mam nadzieję, że go jeszcze raz przynajmniej przed śmiercią zobaczę.
Na zakończenie dodać muszę, że ta Podróż do środka ziemi zrobiła ogromne w całym świecie wrażenie. Była ona drukowaną i tłumaczoną na wszystkie języki; najpoważniejsze dzienniki ubiegały się o zamieszczanie z niej wyjątków, które wywoływały mnóstwo sprzeczek, dyskussyj, sądów, zdań i przekonań za i przeciw opisom w niej zawartym. Tym sposobem stryj mój za życia jeszcze używał sławy niezwykłego mędrca i najśmielszego z podróżników, tak, że nawet przedsiebierczy Amerykanin p. Barnum, zaproponował mu ogromną summę, za pozwolenie pokazywania go w Stanach Zjednoczonych.
Lecz sławę tę jakkolwiek wielką, przyćmiewała chmurka, mała, przelotna, ale nieznośna, uprzykrzona — niewytłomaczony, niepojęty fakt z bussolą, natrętnie wracał zawsze do myśli... Dla uczonego męża jakim był pan Lidenbrock, byłato prawdziwa katusza intelligencyi. Niebo jednak chciało, aby stryj mój był całkowicie szczęśliwym śmiertelnikiem.
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/360
Ta strona została uwierzytelniona.
— 350 —