Ta strona została skorygowana.
— 60 —
czkami, lecz tu już nie mogła powstrzymać łez rozczulenia.
— Graüben! — zawołałem.
— Jedź, jedź drogi mój Axelu; opuszczasz narzeczoną, a da Bóg za powrotem znajdziesz we mnie żonę.
Porwałem Graüben w objęcia, uścisnąłem ją czule, i... wezwany przez stryja siadłem do powozu. Marta i Graüben długo jeszcze stały we drzwiach naszego domku, przesyłając nam pożegnania. Woźnica silnem gwizdaniem zachęcał konie do szybszego biegu; pędziliśmy jak strzała po drzodze Altońskiej.