Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/101

Ta strona została przepisana.

tem pod drugiem; nowe uderzenie zmusiło ją do przebieżenia pod trzeciem i dopiero pod czwartem zatrzymała się.
Jak na początek była to wyśmienita próba. Obecni nie mogli powstrzymać się od pochlebnego szeptu.
Teraz z kolei miał grać Ursiclos. Był mniej szczęśliwym. Skutkiem niezręczności czy też skutkiem niepowodzenia, kilka razy musiał uderzać, zanim kula potoczyła się i przemknęła pod pierwszem kołem, drugie całkiem ominęła.
— Prawdopodobnie, odezwał się do miss Campbell, kula ta nie należy do odpowiedniego kalibru. Ponieważ w tym razie, aby kula należycie się toczyła, należy koniecznie aby siła ciężkości koncentrowała się w samym środku.
— No, na ciebie kolej, wuju Sib, wyrzekła miss Campbell, nie słuchając wcale rozprawy naukowej swego towarzysza.
Brat Sib, był godnym towarzyszem brata Sam. Jego kula przeszła po pod dwoma kółkami i zatrzymała się przy kuli Aristobulusa Ursiclos, co jej dopomogło do przejścia przez trzecie koło.
Nakoniec miss Campbell rozpoczęła grę zieloną kulą i dość zręcznie zdołała ją przeprowadzić po pod dwa pierwsze kółka.
Partya zatem rozpoczęła się pod bardzo przyjaznemi warunkami dla braci Melvill, którzy zbijali kule swoich przeciwników. Cóż to była za walka uporczywa.