Powrót do Oban odbył się w daleko mniej przyjaznych warunkach, jak sam wyjazd na wyspę Seil. Wyjeżdżano z nadzieją a tymczasem za powrotem wszyscy doznali najokropniejszego zawodu.
Miss Campbell szczególniej nie posiadała się z gniewu, przyczyną główną nieudania się był jak zawsze nieszczęsny pan Aristobulus Ursiclos. Wiedziała o tem i pragnęła cały ciężar swego gniewu zwalić na głowę tak niefortunnie przedstawiającego się jej człowieka.
Bracia Melvill w tej chwili wcale nie potrzebnie a nawet niewłaściwie podjęli się jego obrony. Właśnie koniecznie w tym momencie, jakby na umyślnie, musiał się zjawić ze swoją szalupą, aby pozbawić ich upragnionego od tak dawna widoku. Nie! podobnej niezręczności nie przebacza się nigdy, pod żadnym pozorem.
Należy jeszcze dodać, że pan Aristobulus Ursiclos usłyszawszy tak nierozsądną wymówkę poważył się zamiast tłumaczenia i przeproszenia drwić sobie z pojawienia się zielonego promienia. Potem zaś widząc zasępione wszystkie twarze, powrócił do swojej szalupy. Bardzo dobrze uczynił, bo niezawodnie nie znalazłby miejsce w karecie.
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/120
Ta strona została przepisana.
XII.
Nowe zamiary.