Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/124

Ta strona została przepisana.

— Pan Olivier Sinclair z Edimburga!
Przedstawienie odbyło się wedle formy towarzyskiej, obaj pochylili z lekka głowę, ale w tym ruchu nie brało udziału ciało. Widocznie pomiędzy charakterami tych dwóch ludzi, nie zachodziła żadna sympatya.
Jeden starał się badać niebo, aby odkryć na niem gwiazdy, ale nie stawał z tego powodu na piedestale wielkości, drugi badał przeciwnie żywioły natury. Jeden z nich artysta nie czynił z tego żadnych szczególnych odznaczeń się, drugi przeciwnie, starał się stawić w liczbie znakomitości i w tym też tonie perorował.
Co się tyczy miss Campbell, ta dotąd jeszcze dla Aristobulusa Ursiclos żywiła w głębi serca urazę.
Jeżeli znajdował się w salonie, udawała że go wcale nie spostrzega; skoro przechodził, odwracała się. Jednem słowem, na każdym kroku dawała mu do zrozumienia, że ją na siebie oburzył. Bracia Melvill usiłowali zażegnać niezgodę ale się im to nie powiodło.
Cokolwiek jednak nastąpi, byli z góry przekonani że pojawienie się zielonego promienia zmieni humor wszystkich.
Aristobulus Ursiclos, uważał i badał starannie przez okulary postać Oliviera Sinclair, zwykły manewr krótkowidza, który musi koniecznie długo wpatrywać się, aby co dobrze rozpoznał.
Jednakże barometr uporczywie stał nieustan-