Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/131

Ta strona została przepisana.

bracia Melvill uważali za stosowne dać mu znać o nagłym tym odjeździe. Sama grzeczność tego wymagała, a bracia odznaczali się wyszukaną grzecznością.
Aristobulus Ursiclos przyjął wiadomość bardzo chłodno, podziękował, ale nie wspomniał nawet jakie ma nadal plany.
Bracia Melvill odeszli zatem w tem przekonaniu, że jakkolwiek przyjaciel ich trzyma się teraz nieco na uboczu, to przecież humor się poprawi, gdy którego pięknego jesiennego wieczoru miss Campbell ujrzy upragnione przez siebie zjawisko.
Już wszyscy pasażerowie zgromadzili się na statku i po trzeciem gwizdnięciu, Pioneer, powoli wyruszył z przystani kierując się ku Kerrera.
Na pokładzie znajdowało się sporo takich pasażerów, którzy prawie codziennie robili dwunastogodzinne wycieczki do tej uroczej miejscowości około wyspy Mull, lecz miss Campbell i jej towarzysze musieli ich opuścić na pierwszej stacyi, na pierwszem przystanku.
Tym sposobem spóźnili się nieco z przybyciem do wyspy Jona. Pogoda była prześliczna, morze spokojne jak jezioro. Podróż zatem wydała się nadzwyczaj przyjemną. Gdyby jeszcze wieczór stał się ową chwilą tak upragnioną pojawienia się zjawiska, nicby nie brakło do uzupełnienia ogólnej radości. Czekaliby najspokojniej znalazłszy się na wyspie, bo też rzeczywiście