Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/136

Ta strona została przepisana.

jącym swe interesa i sprawy w sposób bardzo ludzki. Wedle mego zdania Olimp przedstawia się mniej więcej jak bogaty salon, w którym zbierają się bożki i boginie, podobne zupełnie do ludzi, ponieważ ulegają ich wadom i ułomnościom. Tak nie jest na archipelagu Hebrydzkim.
Jest to miejsce pobytu istot niezwykłych, nieziemskich. Bożkowie skandynawscy są istoty nadnaturalne, eteryczne, trudne do określenia piórem lub pędzlem. Taki np. Odin, Ossyan, Fingal, są to wszystko twory powietrzne zaczerpane z odwiecznej tradycyi Sag. Jakież to cudowne istoty pojawiające się w mgłach mórz północnych, pod biegunami, pośród nieprzebytych lodów i śniegów! Oto Olimp prawdziwy boski nie taki jak Olimp grecki. Ten nie obejmuje w sobie nic ziemskiego i jeżeli rzeczywiście naznaczyć należy miejsce pobytu dla tych istot niezwykłych, to najodpowiedniejszym dla nich jest nasz archipelag hebrydzki.

— Tak, miss Campbell, to tu właśnie przebywam dla uwielbienia tego co jest istotnie boskiem i jako prawowite dziecię starożytnej Kaledonii[1] nigdy nie rozstanę się z naszem archipelagiem, nie zmienię nigdy pobytu, nie opuszczę naszych wysp, nie porzucę tych stron, które w porównaniu z greckiemi wodami zdają się być od początku siedliskiem istotnego bóstwa!

  1. Dawna nazwa Szkocyi.