koniecznie odpowiedniego wiatru, będziemy już na wyspie Staffa, odpowiedział Olivier Sinclair, i ręczę miss, że żaden obcy nie zamąci nam spokoju.
Idąc tedy za zwyczajem, bracia Melvill zawołali, wymieniając rozmaite nazwiska:
— Bet!
— Beth!
— Bess!
— Betsey!
— Betty!
Pani Bess pojawiła się natychmiast.
— Wyjeżdżamy jutro, wyrzekł brat Sam.
— Jutro o brzasku dnia, dodał brat Sib.
Nic nie odpowiedziawszy pani Bess wraz z swym towarzyszem zajęła się przygotowaniami do podróży.
Pod ten czas Olivier Sinclair udał się do portu celem rozmówienia się z John Olduck.
Był to kapitan okrętu.
O godzinie 6tej nazajutrz pasażerowie pomieścili się na pokładzie, zniesiono też odpowiednie zapasy i prowianty.
Tak więc z brzaskiem dnia miss Campbell znalazła się w szalupie bardzo gustownie urządzonej. Wszyscy niezmiernie byli uradowani, o podróży tej bowiem ani o jej kierunku i celu nikt zgoła nie wiedział.
Odległość pomiędzy dwoma wyspami była bardzo niewielka. Wreszcie miss Campbell o to
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/167
Ta strona została przepisana.