Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/170

Ta strona została przepisana.

stąpić jak przed upływem 350 milionów lat. Epoka to zatem niezmiernie odległa, sięgająca formacyi globu świata.
Gdyby się tu znajdował Aristobulus Ursiclos, byłby niewątpliwie udarował swych towarzyszy jaką uczoną rozprawą dotyczącą fenomenów i zjawisk historyi geologii. Ale był na nieszczęście daleko i miss Campbell wcale o nim nie myślała.
— Nie myślmy o nim wcale, wyrzekli bracia Melvill jednogłośnie.
— Ale jednak nie zapominajmy o celu w jakim tu przybyliśmy, dodał Olivier Sinclair.
— A zatem idźmy odszukać odpowiednie stanowisko obserwacyjne, wyrzekł brat Sam.
— Tak jest, dodała miss Campbell.
— Znajdziemy go, znajdziemy, wtrącił Olivier Sinclair, który się niezmiernie zajmował tym przedmiotem.
— Nie bardzo się spieszmy, rzekła znowu Helena zadowolona, że jest wolną od obecności natrętnego Aristobulusa. Położenie tej wyspy jest urocze. Gdyby można było zbudować tu willę, sądzę, że zamieszkiwać ją, należałoby do przyjemności, jakich trudno napotkać na stałym lądzie.
— Ale jednak pobyt na krańcu tym oceanu, zdaje mi się byłby bardzo niebezpieczny.
— Rzeczywiście, odezwał się Sinclair. Staffa jest wystawiona na nieustanne nawałnice i ataki wichrów, a nawet nie przedstawia dostatecznego schronienia dla statków w swoim porcie. Niepo-