Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/187

Ta strona została przepisana.

rzucone na zewnątrz, jak ten strzępek wstążki. Prawdopodobnie znalazła schronienie w jakim załomie skalistym. Lecz jej siły wkrótce wyczerpane zostaną. Nie zdolna będzie utrzymać się do chwili, dopóki nie ustanie burza. Trzeba koniecznie dostać się do niej!
— Pójdę tam! rzekł Partridge.
— Nie, ja tam pójdę, odezwał się z gwałtownością Olivier Sinclair.
— Zaczekajcie tu na nas, rzekł do braci Mellvill, za pięć minut powróciny.
Poczem skinął na Partridge.
Obaj wujowie pozostali na ostatecznej granicy wyspy, dokąd żadną miarą nie mogły dostać się płynące gwałtownie fale, gdy tymczasem Olivier Sinclair wraz z Partridge wrócili się z największą szybkością do Clam-Shell.
Była godzina ósma wieczorem.
W pięć minut później młodzieniec i stary sługa powrócili, ciągnąc za sobą wzdłuż drogi małe czółenko, pozostawione przez okręt Clorinda.
Olivier Sinclair postanowił dostać się po miss Campbell morzem, gdy droga była w inny sposób zatamowana.
Tak jest, postanowił popróbować tego środka. Nie mogło być inaczej. Wiedział dobrze, jak się ma obchodzić z czółnem.
— Pójdę z panem, odezwał się Partridge.
— Nie, mój kochany, odpowiedział Olivier.