wód, zasłaniając zupełnie czółno przed wzrokiem obecnych.
Olivier nie stracił przytomności, położywszy się w czółnie, dał się rzucać w rozmaite strony, chroniąc się od uderzenia o ściany skały.
Po długich wysiłkach, po nadludzkich prawie trudach, czółno znowu doszło do równowagi i bracia Mellvill ujrzeli dzielnego młodzieńca płynącego po wierzchu fal.
Olivier Sinclair był zupełnie zdrów i cały a chwilami nawet zupełnie bezpieczny. Ciemność nie pozwalała mu rozejrzeć się w około. Dzień zaledwie kiedy niekiedy słał tu swoje blaski, mianowicie w przerwach uspokajających się fal.
Olivier Sinclair nadaremnie usiłował rozpoznać miejsce, w którem prawdopodobnie ukrywała się miss Campbell, ale nie mógł.
Zawołał:
— Miss Campbell! Miss Campbell!
Jakże opisać jego radość, gdy usłyszał cichy głos:
— Panie Olivierze! Panie Olivierze!
Miss Campbell zatem żyła.