W ośmnaście dni później odbyła się ślubna ceremonia w kościele św. Jerzego w Glasgowie, ale trzeba dodać, że nie przystępował do ołtarza Aristobulus Ursiclos, lecz narzeczonym był Olivier Sinclair a oblubienicą miss Campbell. Bracia Melvill byli uradowani więcej jeszcze może jak ich siostrzenica.
Ze związek ten po tylu przejściach zakończył się szczęśliwie, o tem nie ma co nawet mówić. Kolonia Helensbourgh, hotel w West-George-Street w Glasgowie i wszyscy goście, nie zdolni byli zastąpić tej chwili szczęścia, jakiej doznali małżonkowie w grocie Fingala.
Lecz w tym ostatnim dniu para zaślubionych nie pragnęła zgoła widzieć zielonego promienia, szczęście jakiego kosztowali, skłoniło ją do ukrycia się w głębi własnego, rodzinnego kącika. Olivier Sinclair, jako artysta zasiadł do obrazu i wykończył go, była to chwila pojawienia się zielonego promienia.
Na wielkie zdziwienie wszystkich, bracia Melvill wyrzekli:
— Jest daleko lepiej przypatrywać się promieniowi zielonemu namalowanemu na płótnie...
— Jak w naturze, dodał brat Sib, bo nie działa on szkodliwie na wzrok.
Mieli słuszność obadwa.
W dwa miesiące później małżonkowie i dwaj bracia Melvill, przechadzali się nad brzegami Clydy, gdy nagle spotkali Aristobulusa Ursiclos.
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/205
Ta strona została przepisana.