Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/252

Ta strona została przepisana.

dni zauważono, że dziecko ruszało kilkakrotnie tem samem ramieniem bez żadnego powodu, to wydało się dziwnem. Po dłuższem śledzeniu przekonano się wreszcie, że Jan Nepomucen był ofiarą nerwowego drgania.
Wtedy dopiero ojciec prawdziwie gorżko zaczął żałować nałogu, jakiemu oddawał się przez pewien czas.
Otoczono dziecko staraniami, uprzedzeniami i tkliwością. Starano się osłodzić mu smutne położenie jakie mu stwarzało to przedwczesne kalectwo Rodzice jednak nie łudzili się i nie ukrywali sobie, że biedny chłopiec nigdy nie będzie szczęśliwym. Wprawdzie to kalectwo, nie sprawiało mu żadnego cierpienia fizycznego, ale robiło go na zawsze śmiesznym, a społeczeństwo nigdy tego nie przebacza. Odsunięci od urzędów, miejsc, zaszczytów, ludzie dotknięci jakąś śmiesznością, stają się pariasami, z któremi nikt żyć nie chce i odwraca się od nich ze wstrętem.
Pan Mathias, który nie miał żadnej nauki, a jakie takie położenie stworzył sobie w czoła pocie, pracując po całych dniach heblem i piłką, nie chciał żeby syn cierpiał z powodu nieuctwa, tyle wstydu i upokorzeń, ile on sam w życiu musiał ich znosić. Zamiast jednak dać mu ogólne wykształcenie i nauczyć go tylko tego co potrzebuje umieć robotnik, on go kazał kształcić całkowicie. W ten sposób wpadł on w błąd popeł-