Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/35

Ta strona została przepisana.

może, że kolonia Helensbourgh pozostanie na długo osamotnioną. Czyliż nie trzeba liczyć na kaprysy miss Campbell? A jeżeli się jej podoba po ujrzeniu Promienia Zielonego zrobić dalsza wycieczkę? Jeżeli Promień Zielony nie przedstawi się jak należy i ukryje przed nią część swoich powabów? Jeżeli wreszcie horyzont w Oban nie będzie dość odpowiednim, dość jasnym, do wykonania owej obserwacyi? Jeżeli będzie potrzeba szukać innego posterunku astronomicznego na brzegach więcej południowych Szkocyi, Anglii lub Irlandyi, lub udać się na stały ląd; wyjadą jutro niewątpliwie ale kiedy powrócą? Za miesiąc, za pół roku, za rok, za dziesięć lat?
— Zkąd ta chęć oglądania Promienia zielonego? zapytała pani Bess Partridga, który jej dopomagał.
— Nie wiem, odpowiedział tenże, ale musi to mieć swoje znaczenie, bo wiesz mavourneen, że nasza kochana młoda pani nie czyni nic bez przyczyny.
Mavourneen jest wyrażeniem szkockiem oznaczającem to samo co: „moja droga“ a dzielna kobieta nie gniewała się, że ją w podobny sposób tytułował poczciwy Partridge.
— Jestem zupełnie tego samego zdania Partridge, że fantazya miss Campbell ukrywa w sobie jakąś myśl tajemną.
— Jaką?