Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/37

Ta strona została przepisana.

się urodził w Szkocyi, a ciągle mieszkał na południu Tweed.
Pani Bess wstrząsła głowa. Oboje rozumieli się doskonale. Dla nich jeszcze Basses-Terres[1] tworzyła część dawnej Caledonii, bez względu na akt unii. Zresztą nie byli wcale zwolennikami ułożonego małżeństwa.
Spodziewali się czegoś lepszego dla miss Campbell. Nie zgadzali się nawet i wówczas, choćby zaproponowany kandydat był odpowiednim.
— Ach Partridge, rzekła pani Bess, dawne obyczaje górali były daleko lepsze i małżeństwo dopełnione wedle tradycyi klanów było daleko szczęśliwsze niż dziś.
— Wypowiedziałaś moja droga istotną prawdę, odparł poważnie Partridge. Dawniej szukano więcej w okolicy serca a mniej w okolicy kieszeni. Pieniądze są dobre bez wątpienia, ale uczucie lepsze.

— Tak jest, Partridge. Starano się przed ślubem poznać dobrze. Przypominasz sobie zapewne, co się działo na jarmarku w dzień św. Olla w Kirkwall? Przez cały czas jego trwania, od początku miesiąca sierpnia, młodzi ludzie stowarzyszali się w pary, i te pary nazywano: „bratem i siostrą pierwszego sierpnia“. Czyliż to nie jest łatwy sposób przysposobienia z takiego

  1. Niziny.