głos stanowczy, i ponieważ wybrała drogę morską, musiano się na to zgodzić.
— Bodaj licho porwało ten zielony promień! rzekł brat Sam, gdy miss Campbell oddaliła się ze salonu.
— I tych którzy go wynaleźli! dodał brat Sib.
Nazajutrz dnia 1. sierpnia, o godzinie 1., miss Campbell w towarzystwie braci Melvill, z nieodstępnym Partridge i panią Bess, wsiadła do wagonu kolei w Helensbourgh. Należało w Glasgowie przesiąść się znowu na statek parowy płynący do Oban, ponieważ w tej okolicy pociąg niezatrzymywał się wcale.
O godzinie siódmej pociąg dostawił pięć osób do dworca kolei w Glasgowie a następnie do Broomielaw Bridge pojechali powozem.
Tam już statek Columbia oczekiwał na swych pasażerów, z obu kominów buchały kłęby dymu łącząc się z mgłą jeszcze gęstą unoszącą się nad Clyde; lecz wyziewy wodne poranku zaczęły się zwolna rozpraszać i rożek z tarczy słonecznej zarysował się na niebie jakby plama złota. Zapowiadało to wyśmienitą pogodę.
Miss Campbell i jej towarzysze, wkrótce do-