Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Greenock, w załomach rzeki? Cóż ją to obchodziło że nieśmiertelny Watt urodził się w tem mieście, mającem 40 tysięcy mieszkańców a będącem jakby przedpokojem przemysłowego i handlowego Glasgowa? Dla czego o trzy mile ztąd, zatrzymała swe spojrzenie na wsi Gouroch leżącej po lewej stronie i na wsi Dunoon leżącej po prawej stronie fiordu?
Wiemy dla czego, oto miss Campbell szukała niecierpliwie wieży na ruinach w Leven. Czy sądziła że jej się pokaże jakie dziwne zjawisko? Bynajmniej, ale chciała być pierwszą zapowiadając zbliżenie się do latarni morskiej Clock, jaka oświetla ujście Firth of Clyde.
Nakoniec pokazała się latarnia, jak olbrzymia lampa, na zawrocie rzeki.
— Clock, wuju Sam, mówiła, Clock! Clock!
— Tak jest Clock, odpowiedział brat Sib, niby echo Highlandu.
— Morze, wuju Sib.
— Morze, rzeczywiście, dodał Sib.
— Jak to jest cudowne! wykrzyknęli obaj bracia.
Możnaby myśleć że go widzą po raz pierwszy.
Nie ulegało wątpliwości, w zatoce był horyzont morski.
Tymczasem słońce nie dokończyło jeszcze swego dziennego biegu. Dopiero pod nachyleniem 57 stopnia, czyli co najmniej w ciągu siedmiu godzin, zajdzie ono po za fale wód .. siedm go-