Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/67

Ta strona została przepisana.

place, wnętrza swych domów, przestrzeń swoich ulic i schronienia urządzone w modny sposób. Przedstawia się tu wszystko malowniczo i kościół zbudowany w dawnym stylu normandzkim, z przepyszną nad nim wieżą i starożytny zamek Dumolly otoczny dokoła pnącemi się roślinami i masy skał na północnym stoku i panorama siedlisk ludzkich, i wille różnobarwne mieszczące się na drugim planie i wody spokojne portu, po których przesuwają się prześliczne jachty przeznaczone do wycieczek dla przyjemności.
W tym roku, w miesiącu sierpniu, cudzoziemcy, turyści i kąpielowicze, zgromadzili się w Oban w wielkim komplecie. Na liście jednego z najpierwszych hoteli można było wyczytać już od kilku tygodni pomiędzy najznakomitszemi nazwiskami i nazwisko pana Aristobulusa Ursiclos przybyłego z Dumfries ze Szkocyi.

Była to osobistość około 28 lat wieku. Człowiek ten, zdaje się nigdy nie był młodym, ale też i prawdopodobnie nie będzie też nigdy starym. Widocznie zrodził się w takim roku[1], w którym człowiek nie zmienia się przez całe życie. Z powierzchowności nie wyglądał ani źle, ani dobrze: z postawy, dość mizernie; jasny blondyn, nosił okulary dla krótkiego wzroku; przytem miał nos krótki, który nie zdawał się być nosem jego twarzy. Z 300 tysięcy włosów, jaką

  1. Podanie Szkockie. Rok wiecznej młodości.