to ilość wedle ostatnich badań naukowych powinna posiadać każda głowa, nie pozostało mu więcej nad 60.000. Mocny zarost ocieniał podbródek i policzki, co nadawało jego twarzy podobieństwo do małpy. I rzeczywiście gdyby był małpą, byłby małpą w najlepszym gatunku, boć bywają i małpy ludzie, jako przejściowe indywidua w łańcuchu stworzeń utworzonym przez darwinistów, a to dla połączenia królestwa zwierzęcego z człowiekiem.
Aristobulus Ursiclos obfitował nie tylko w pieniądze ale i w bogatcwo myśli. Za nadto ukształcony jak na młodego uczonego, nie wiedział w jaki sposób naprzykrzać się swoją mądrością, przytem dyplomowany przez Uniwersytet w Oxfordzie i w Edimburgu, posiadał więcej wiadomości dotyczącej fizyki, chemii, astronomii i matematyki niż literatury. W gruncie rzeczy nadzwyczaj zarozumiały, nie wdawał się w nic takiego, coby podawało powód do zwątpienia o jego erudycyi a tem mniej do nadania mu tytułu głupca. Jego główną manią a raczej monomanią było rozprawiać o wszystkiem tem, co było naturalnem, stanowiło to rodzaj pedantyzmu niezbyt przyjemnego. Nie śmiano się z niego, bo i on nie śmiał się także, ale wyśmiewano go, bo był śmiesznym. Do niego to właśnie stosowała się w zupełności formułka używana przez wolnych mularzy: słuchaj, patrz, milcz. On czyni jeszcze więcej bo nie słuchał wcale, nie widział
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/68
Ta strona została przepisana.