Wycieczka była urocza. Powóz toczył się wzdłuż brzegów po drodze oddzielającej wyspę Kerrera od Szkocyi. Wyspa ta z natury wulkaniczna, była nadzwyczaj malownicza, ale nie podobała się miss Campbell, gdyż zasłaniała horyzont morza. Ponieważ zaś było tylko cztery i pół mili do przebycia, chętnie przyglądała się jej profilowi i ruinom zamku zdobiącego jej szczyty od południa.
— Była to niegdyś siedziba Mag-Duglasów z Lorn, odezwał się brat Sam.
— A dla naszej rodziny, dodał Sib, zamek ten ma znaczenie historyczne, ponieważ go zburzyli Campbelle, spalili i wycieli w pień mieszkańców.
Partridge w zapale przyklasnął czynowi swych panów.
Kiedy minęli wyspę Kerrera, powóz wjechał na wąska drożynę, prowadzącą do wioseczki Clachan. Tu wąski przesmyk łączy wyspę Seil ze stałym lądem. W pół godziny później, nasi podróżnicy pozostawiwszy powóz w wąwozie, oddalili się na pagórek i zasiedli na szczycie nie wielkiej skały.
Tym razem nic nie zasłaniało widoku naszym turystom zwróconym ku zachodowi, ani wyspa Easdale, ani Inisch znajdujący się blisko wyspy Seil. Pomiędzy wyspą Ardanalisch a wyspą Mull jedną z największych pomiędzy wyspami Hebrydów, na północo zachodzie i wyspy Colonsay na wschodzie, wyłaniała się wielka przestrzeń
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/89
Ta strona została przepisana.