Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/94

Ta strona została przepisana.

— O tym, o którym nie powinnaś myśleć, choćby tylko dla zachowania honoru klanu.
— O kimże to ja nie powinnam myśleć?
— Ależ o tym panu Aristobulus Ursiclos, który lepiejby daleko uczynił udając się na drugą stronę Tweed, bo zdaje mi się że nigdy Campbelle nie łączyli się z jakiemiś Ursiclos.
Pani Bess nie przebierała zgoła w wyrazach, w tym razie przecież nie chciała być w sprzeczności z usposobieniem swej młodej pani .. czyniła bowiem wszystko coby tylko dla niej mogło być przyjemnem i korzystnem. Przeczuwała doskonale, że Helena dla tego jegomości okazywała więcej niż zwykłą obojętność. Rzeczywiście zaś nie przypuszczała że to uczucie obojętności mogło się jeszcze zdwoić, w porównaniu z inną osobą.
Jeszcze jednak miała w tym względzie pewne wątpliwości, gdy niespodzianie miss Campbell zapytała jej, czy nie widziała przypadkiem w Oban tego młodzieńca, któremu okręt Glengarry wyświadczył tak znakomitą usługę.
— Nie, miss Campbell, odpowiedziała pani Bess, miał natychmiast odjechać, ale podobno widział go Partridge.
— Kiedy?
— Wczoraj, na drodze do Dalmaly. Powracał właśnie z workiem podróżnym przez ramię, jak czynić zwykli artyści. O, ten młodzieniec nadzwyczaj lekkomyślnie sobie postąpił. Jeżeli puścił