Zauważyłem tylko, że kilku majtków, w ich liczbie Owen, Burke, Flaypol, Wilson i murzyn Jynxtrop, ciągle naradzają się pomiędzy sobą, treści zaś tej narady nie mogę się domyśleć. Jak tylko który z podróżnych lub oficerów zbliża się ku nim, rozchodzą się udając obojętność. Robert Kurtis toż samo zauważył; te pokątne gawędki wcale mu się nie podobają, postanowiliśmy dawać więcej baczenia na tych ludzi. Owen i Jynxtrop są to łotry, których należy się obawiać, tembardziej, że mają wpływ na resztę załogi.
Dnia 19-go upał nie do wytrzymania. Na niebie ani jednej chmurki, wiatr ucichł najzupełniej i tratwa stanęła.
Kilku majtków kąpało się w morzu i wybornie im to posłużyło, gasząc jednocześnie pragnienie. Za wielkie jednak niebezpieczeństwo grozi wskutek blizkiego sąsiedztwa z rekinami, żaden więc z pasażerów nie kąpał się. Kto wie jednak, czy później nie pójdziemy za przykładem majtków?
Patrząc na ten bezmiar oceanu równego jak zwierciadło, na zwieszone żagle przy maszcie, zaczynam się doprawdy obawiać, ażeby ta cisza nie potrwała zbyt długo.
Zdrowie Waltera coraz więcej nas niepokoi. Test trawiony silną gorączką. Może być, że wyleczyłbym go chininą, ale skąd jej wziąć?
Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/151
Ta strona została przepisana.