Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/16

Ta strona została przepisana.

— Drogie dziecię! — szepnął pan Letourneur, spuszczając głowę.
— Ach, panie, czy jesteś w stanie pojąć, wiele cierpi ojciec, patrząc na syna kalekę, kalekę od urodzenia!
— Panie Letourneur — rzekłem — nie umiecie podzielić się nieszczęściem, jakie was obydwóch spotkało. Żałuję szczerze pana Andrzeja, ale czyż miłość, jaką pan go otacza, nie wynagradza go dostatecznie. Niemoc fizyczna jest niczem, w porównaniu z cierpieniem moralnem, które pan zabiera całe dla siebie. Uważnie obserwuję Andrzeja, mogę więc zaręczyć, że rozpacz pańska więcej go boli, niż własne kalectwo.
— Wszakże ja staram się ukrywać to przed nim! — zawołał pan Letourneur. — Jedyną moją dążnością jest uprzyjemnić mu każdą chwilę życia. Zauważyłem, że bardzo lubi podróże, od wielu lat więc podróżujemy razem. Zwiedziliśmy całą Europę, obecnie powracamy ze Stanów Zjednoczonych. Nie chciałem posyłać Andrzeja do szkół początkowych, sam go uczyłem, resztę dopełniam podróżami. Posiada on żywą inteligencye i bujną wyobraźnię. Jest wrażliwy, raduję się, gdy pomyślę, że czasami na widok cudownej natury zapomina o swojem kalectwie, ale jeżeli on zapo-