nam niektóre szczegóły o pasażerach, z którymi dotąd nie zawiązaliśmy znajomości. Państwo Kear pochodzą z północnej Ameryki. Zrobili ogromny majątek na handlu naftą. Pan Kear raczej zbogacony niż bogaty, myśli wyłącznie o swoich wygodach. Ręce trzyma wciąż w kieszeniach, pobrzękując sztukami złota. Dumny i zarozumiały, z pogardą patrzy na wszystko co go otacza, jak paw zakochany w sobie. Byłoby trudnem do rozwiązania zadaniem odgadnąć, co w nim przeważa — głupota czy egoizm. Nie mogę sobie wytłómaczyć, co mogło skłonić pana Kear do odpłynięcia na pokładzie »Chancelora«, zwyczajnego okrętu handlowego, bez wygód, zapewnionych na parowcach transatlantyckich. Pani Kear jest kobietą pospolitą, bez pretensyi, obojętną, której czterdziestka już minęła, bez wykształcenia i wciąż milcząca. Patrzy, ale nie widzi, słucha, ale nie słyszy. Czy myśli?... Nie ręczyłbym za to.
Jedynem zajęciem tej pani jest posługiwanie się co chwila swoją panną do towarzystwa, miss Herbey, łagodną i spokojną Angielką, nie bez upokorzeń zarabiającą te kilka funtów, które jej płaci handlarz nafty. Ta młoda osoba jest bardzo ładną blondynką o ciemno-szafirowych oczach. Wyraz jej twarzy nie jest bezmyślnym, jaki często spotyka
Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/18
Ta strona została skorygowana.