się u Angielek. Usta jej byłyby prześliczne, gdyby miała więcej sposobności uśmiechać się. Ale do kogo i czego miałaby się uśmiechać biedna dziewczyna, będąca celem nieustannego dokuczania i dziwacznych kaprysów swej pani? Pomimo to, miss Herbey choć cierpi, z rezygnacyą poddaje się swojemu losowi.
Wiliam Falsten, inżynier z Manchesteru z arcyangielską fizyognomią. Jako dyrektor hydraulicznych zakładów w południowej Karolinie, jedzie do Europy, ażeby kupić świeżo wydoskonalone maszyny, mianowicie, odśrodkowy młyn marki Gaila. Lat może mieć około 45 i należy do tego rodzaju uczonych, którzy nic nie znają oprócz rachunku i mechaniki. W rozmowie, jeżeli go zaczepisz, chwyta jak koło zębate, bez nadziei ratunku.
Pan Ruby jest to kupiec zwyczajny, niczem się nie wyróżniający. Od dwudziestu lat bezustannie sprzedaje i kupuje, a ponieważ ma zwyczaj tanio kupować, a drogo sprzedawać, zrobił więc majątek, z którym sam nie wie, co ma czynić. Pan Ruby tak dalece pogrążył się w handlu detailicznym, że zupełnie stracił władzę myślenia, zadając kłamstwo zdaniu Paskala: »Człowiek jest stworzony na to, ażeby myślał, jest to jego godnością i zasługą«.