nie zaś ognia daleko silniej uszkodziło bok statku. W istocie na bardzo długiej przestrzeni podbitka jest strawiona od ognia. Końce krzywek zwęglone sterczą tu i owdzie, cały szkielet jest bardzo uszkodzony. Pakuły wyskoczyły ze wszystkich spojeń i można uważać to za cud, że okręt nie rozpadł się dawno. Są to bardzo smutne okoliczności, z któremi musimy się rachować. »Chancellor« jest tak silnie uszkodzony, że Robert Kurtis widocznie nie może wyłatać go przy skromnych środkach, jakimi rozporządza i nie będzie w mocy okręt doprowadzić do takiego stanu, aby bezpiecznie odbył długą podróż. Stąd kapitan i cieśla bardzo są zakłopotani, szkody są tak znaczne, że gdybyśmy znajdowali się na wyspie nie zaś na skale, z której ocean w każdej chwili mógłby nas zmieść, Kurtis nie wahałby się ani chwili rozebrać statek i zbudować mniejszy, któremu możnaby na pewno zawierzyć. Kurtis szybko się zdecydował, zebrał nas wszystkich pasażerów i załogę na pokład »Chancellora« i powiedział:
— Moi przyjaciele, okręt jest daleko więcej zepsuty niż przypuszczaliśmy, szczególniej stosuje się to do samego pudła. Ponieważ z jednej strony nie mamy środków do naprawienia go, z drugiej zaś na tej wyspie skalistej, gdzie jesteśmy na łasce morza, nie mo-
Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/99
Ta strona została przepisana.