Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/191

Ta strona została przepisana.

— W jakim więc celu napadliście na nas i nasze miasto?
— Aby zdobyć złoto i srebro, które w niem się znajduje, zabrać do niewoli zdrową ludność i zrównać z ziemią miasto, które stało się przyczyną śmierci tylu naszych wojowników.
— Miasta nie zdobędziecie, bo ma ono sposoby obrony, wobec których w niwecz się obrócą wszelkie wasze wysiłki...
— Wojownicy patagońscy są tak liczni, jak gwiazdy na niebie — odrzekł Athinata. — Na miejsce dziesięciu poległych, bracia ich sprowadzą stu nowych, i miasto uledz musi...
Kaw-dier z niecierpliwością wzruszył ramionami.
— Będzie to tylko niepotrzebny rozlew krwi, gdyż miasta nigdy wam nie poddam...
— Dziki pochylił głowę, poczem spojrzał bystro w twarz Kaw-diera i rzekł głosem pewnym:
— Biały człowiek mówi, że miasto nie będzie nasze, a drugi biały człowiek zapewnił naszego wielkiego wodza, że miasto musi być nasze, wraz z wszystkiem złotem i wszystką ludnością... Biały człowiek nam to obiecał...
— Biały człowiek? — zapytał Kaw-dier zdziwiony. — Co za biały człowiek?
Ale Indjanin nic już więcej nie umiał, czy też nie chciał odpowiedzieć. Milczał, głuchy na wszelkie pytania.