Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/218

Ta strona została przepisana.

Patterson zuchwale wszystkiemu zaprzeczał, lecz nietrudno było dowieść mu kłamstwa, które Kaw-dier jedno po drugiem mu wykazywał. Obecność Sirdeya między Patagończykami, zmowa tego zdrajcy z Pattersonem, widoczna z tego, iż on tak się domagał, aby mu dozwolono osobiście trzymać straż w swojej zagrodzie, tak staranne zasłanianie jej świeżym parkanem, żeby nikt nie mógł zobaczyć, co się po za nim dzieje, aby właśnie tędy wpuścić nieprzyjaciela, zresztą pieniądze znalezione przy nim, wszystko to dowodzi szatańskiego zamiaru! Przecież Patagończycy istotnie wtargnęli przez posesję Pattersona, przecież on, który stracił w powodzi całe swoje mienie, nie mógł posiadać tak znacznej sumy; skądże więc ją miał?
Na to wszystko Patterson nie dał żadnej odpowiedzi, a gdy wreszcie usłyszał, jak Patagończycy ukarali Sirdeya, spuścił głowę i oczekiwał smutnego sądu.
Sąd naradzał się przez długą chwilę, poczem Kaw-dier ogłosił wyrok. Majątek winowajcy zostaje skonfiskowany na rzecz kolonji, pieniądze przeznaczone na szpital, sam zaś Paterson zostaje skazany na wieczne wygnanie z wyspy i niewolno mu nigdy do niej powrócić. Wyrok ma być natychmiast wykonany.
Zaraz też skazany został odprowadzony na osobny statek, który miał wkrótce odpłynąć; na ręce nałożono mu kajdany, z których ma być